“Zimna wojna” w reżyserii Pawła Pawlikowskiego to film, który zachwycił cały świat. Wzruszający, dotykający najodleglejszych zakamarków duszy film zdobył wiele zagranicznych nagród. Koło tego dzieła nie da się przejść obojętnie. Każdy doceni w filmie to, co go osobiście zahipnotyzuje. Mnie całkowicie rozkochały w sobie obrazy – bo dla mnie “Zimna Wojna” to powoli przemieszczające się arcydzieła. No i muzyka.
Joanna Kulig to aktorka, na którą zwróciłam uwagę w filmie “Sponsoring” – wtedy poczułam, że jest to najwyższy poziom aktorek młodego pokolenia, powiew niebywałej świeżości w kinie i to nieuchwytne coś, czego dawno brakowało. Tak, pomyślałam, że Joanna Kulig to godna następczyni Marilyn Monroe, ale bez przekleństwa odgrywania ról słodkich blondynek. Zastanawiałam się, gdzie ta aktorka będzie grać, bo jej potencjał i talent jakoś nie pasował mi do tego co ma do zaoferowania przeciętne komercyjne kino – oczekiwałam dla niej ról wybitnych.
Miałam o tym nie pisać, ale Joanna Kulig na moment zakręciła się w serialu “O mnie się nie martw” i moim zdaniem tutaj rozmieniła swój talent na drobne. O ile serial jest sympatyczny, to aktorka powinna grać w ambitnych produkcjach na skalę światową. I zagrała, u Pawła Pawlikowskiego, chociaż do końca reżyser nie był przekonany czy aktorka da radę zagrać bardzo młodą dziewczynę w momencie gdy miała już 36 lat. Dzisiaj trudno jest wyobrazić sobie kogoś innego w tym filmie.
Byłam przekonana, że aktorka dostanie nominację, a nawet i samego Oscara. Tak się nie stało, bo być może nie tylko dla mnie “Zimna Wojna” to przede wszystkim reżyseria i hipnotyzujący obraz. Na szczęście jej kariera zawodowa nabiera światowego rozpędu, zatem można powiedzieć, że jeszcze wszystko przed Joanną. Aktorka ma teraz swoje pięć minut, a ja jestem pewna, że to nie jest pięć minut, ale czasowo o wiele więcej.
Tagi: Agata Kulesza, Borys Szyc, Joanna Kulig, Paweł Pawlikowski, Tomasz Kot, Zimna Wojna