“Msza za miasto Arras” w wydaniu donGURALesko to genialny wręcz tekst i wykon, który perfekcyjnie trafia w to, co się dzieje… w sławetnym mieście Arras. Umówmy się, że chyba każdy wie, że obecnie mieszkam w takim mieście i widzę, że wielu mieszkańców Arras czerpie z niego pożytki (niecnym przykładem – za przeproszeniem – jest kult rozpłodu na koszt podatników w dobie przeludnienia planety i katastrofy klimatycznej). Reszta na nich tyra i ma przejebane, bo oni – urzędowo rozpłodowi – są najcenniejsi dla państwa, nawet jeśli stanowią zlepek prawdziwej patologii. Ta cała reszta należy do kategorii “winnych” – przez protesty i bunty, odmienność poglądów, wiary, preferencji o naturze prywatnej. Dobra, każdy słyszy o czym śpiewa donGURALesko – każdy może też odpowiednio sobie tekst utworu zinterpretować. Zdecydowana większość wyznawców dobrych ideologii nowych czasów się jednym słowem – bez przepraszania – wkurwi po odsłuchaniu tego hitu lub nie będzie wiedzieć o co chodzi (bo nie czyta książek – no sorry, w gazetkach z marketu jest tylko oferta produktowa z oznaczeniem ceny lub ogląda nie te wiadomości).
“Msza za miasto Arras” to tytuł książki autorstwa Andrzeja Szczypiorskiego z 1971 roku, który był między innymi uczestnikiem Powstania Warszawskiego oraz działaczem opozycji za czasów PRL. Jest to opowieść o zarazie, która nawiedziła miasto Arras w XV wieku, w wyniku czego życie straciło wielu ludzi. Za winnego zarazy wskazano Żyda, który miał rzucić klątwę na miasto. Ludność wybiera przywódcę, który popycha mieszkańców do strasznych działań – wszystko po to, by zrealizować swoje wizje. Zaczęły się prześladowania Żydów, procesy o herezje, sądy nad czarownicami. Książka doskonale obrazuje mechanizm przekształcania się “dobrej” ideologii w terror.
Tagi: Andrzej Szczypiorski, rap