„Kalifornijskie święta: światła miasta” to kontynuacja filmu „Kalifornijskie święta”. Farmerka i bogacz muszą nagle wyjechać do San Francisco. Czy skończy się ich wiejska sielanka? Okazuje się, że Joseph ma przejąć stery w firmie. Jego matka porzuciła przedsiębiorstwo. Pozazdrościła synowi szczęścia w życiu osobistym. Uciekła z instruktorem jogi na egzotyczną wyspę.
Komedia świąteczna na Netflix — fabuła filmu
Święta Bożego Narodzenia w Kalifornii mogą wzbudzać ciekawość. Przyda się odrobina filmowego słońca w ponure dni. Ciężko jest mi potwierdzić, że jest to komedia świąteczna czy komedia romantyczna. Raczej jest to film obyczajowy, którego akcja ma miejsce się w okresie przedświątecznym. Joseph oświadcza się swojej ukochanej. Nie wiem tylko, kim byli ludzie w winnicy, którzy byli świadkami oświadczyn. Tego nie wyłapałam. Szczęśliwa Callie wyjeżdża ze swoim narzeczonym do wielkiego miasta. Czy San Francisco jej się spodoba? Jak zareaguje na tajemnice skrywane przez Josepha? Czy zostanie jego żoną?
„Kalifornijskie święta: światła miasta” — czy warto zobaczyć film?
Szczerze mówiąc, nie spodobał mi się ten film. Są dużo lepsze komedie świąteczne na Netflix. Niby jest to zakochana para, ale tej miłości jakoś nie czuć. Przy czym ja lubię ambitne kino. Nie twierdzę więc, że widzom ten film się nie spodoba. Ludzie lubią tego rodzaju filmy, bo mogą się przy nich zrelaksować. Scenariusz stara się przemycić kilka wartości typu dobroczynność i działalność charytatywna. Jak dla mnie to za mało, bym uznała ten film za dobry.
Tagi: Ali Afshar, David Del Rio, Josh Swickard, Julie Lancaster, Lauren Swickard, Natalia Mann, Netflix, Noah James, Rayana Ragan, Shaun Paul Piccinino