Kluseczka – recenzja filmu

Historia nastolatki z Teksasu, która ma spory problem z otyłością, ale nie dlatego że jest rzeczywiście gruba – jej matka to lokalna Miss Nastolatek 1991. Kobieta w dojrzałym wieku nadal jest przepiękna, organizuje konkursy piękności dla nastolatek i chyba tak po cichu nie akceptuje swojej córki w rozmiarze XXXL. Nazywa ją “Kluseczką”.

Małolata tęskni za zmarłą ciotką, która ją w zasadzie wychowała i wpoiła pasję do Dolly Parton. Dziewczyna ma fajny charakter, ale w relacjach z przystojnym chłopakiem wychodzą na wierzch jej kompleksy związane z wyglądem.

Postanawia wystartować w konkursie piękności organizowanym przez swoją matkę, co z początku rodzicielkę szokuje. Mina matki jest warta tego zabiegu. Sam start w rywalizacji ma coś komuś udowodnić, ale przygotowania grupowe nie są już takie proste jak to się wydawało na samym początku. Okazuje się, że “chodzenie” to także sztuka, która wymaga poświęceń.

Film bardzo przyjemny, z pozytywnym przesłaniem dla dziewczyn plus size, które bywają dyskryminowane z uwagi na swój niestandardowy wygląd, a najwięcej problemów przez otyłość mają właśnie w rodzinie. Brak akceptacji z powodu nadprogramowych kilogramów jest już jak jakaś zaraza, a “Kluseczka” pokazuje, że można w każdej życiowej sytuacji wybronić się fajną osobowością i “chwytaniem byka za rogi” zamiast zamykania się w czterech ścianach.

Foto: film “Kluseczka” – Netflix

Podaruj 1% dla Domu Kultury Niezależnej w Łodzi - KRS 0000543423