„Osiecka” to serial TVP, który zapowiadał się nie tylko na hit, ale i na produkcję wybitną. Życie i twórczość Agnieszki Osieckiej samo napisało fascynujący scenariusz na film. Powtarzam się, ale nie mogłam się doczekać serialu „Osiecka”. Cieszyłam się z wyboru aktorów. Odcinki serialu z czasów młodości poetki i pisarki oglądałam jeden po drugim, co bez wątpienia jest zasługą Elizy Rycembel, Marii Pakulnis, Jana Frycza, Jędrzeja Hycnara i Mikołaja Roznerskiego. Z niecierpliwością czekałam na wkroczenie do akcji Magdaleny Popławskiej jako starszej Osieckiej.
Magdalena Popławska wydawała mi się idealna jako Agnieszka Osiecka. Spodziewałam się mistrzowskiego podejścia do tej roli. Zwłaszcza że grana przez aktorkę postać Osieckiej mogła stać się rolą jej życia. I niestety, już w odcinku 6 opada aura stworzona dla głównej bohaterki przez Elizę Rycembel. Miałam wrażenie, że energetycznie zmienił się cały serialowy świat. Pomyślałam, OK, Popławska się rozkręci. W odcinku 7 jednak mnie uśpiła, do tego odcinka podchodziłam ze trzy razy i nie mogłam uwierzyć, że romans z Osieckiej Przyborą był nudny jak flaki z olejem. Odcinek 8 wypadł nieco lepiej, bo wyłapałam kadry, w których Magdalena Popławska wypadła genialnie – ale to za mało by mieć nadzieję, że dalsze odcinki będą znośne.
Nie znałam Agnieszki Osieckiej osobiście, ale pamiętam ją z telewizji i zawsze wydawała mi się być osobą ciepłą i w tajemniczy sposób uśmiechniętą. Serialowa „Osiecka” nijak mi nie pasuje do telewizyjnego wspomnienia tej niezwykłej kobiety. Postać serialowa jest chłodna, taka sobie, aż w życiu bym nie powiedziała, że to wielka artystka. „Osieckiej” zabrakło magii, którą prawdziwa Agnieszka Osiecka miała w sobie i którą to czarowała wszystkich przez całe swoje życie.
Tagi: Agnieszka Osiecka, Magdalena Popławska