Opowieść o rodzinie Beksińskich rozpoczyna się w 1977 roku czyli w momencie przeprowadzki do Warszawy. Porywa mnie obraz surowego, wiejącego grozą betonowego blokowiska – mam wrażenie, że za nim zaraz znajdę wszystkie stworzone do tej pory przez Beksińskiego obrazy i jestem pewna, że widmo blokowiska będzie inspiracją do kolejnych obrazów. Jest to scena, która nie chce mi wyjść z pamięci – wiem co czuje Tomek, bo sama zaliczyłam taką przeprowadzkę (ale w dzieciństwie). Spodziewam się, że zobaczę niezwykłe życie malarza – i co widzę? Nudę, przeraźliwą nudę codziennego życia, która sprawia, że nie pojmuję, jak Wielka Sztuka jest w stanie się przez nią przebić. Irytuje mnie sytuacja rodzinna Beksińskich – fakt, że opiekują się dwoma seniorkami, z czasem w wersji już leżącej, całkowicie burzy moje dotychczasowe myślenie i zradza jakiś wewnętrzny bunt i gniew. Nie, nie mogę tego filmu oglądać dalej.
Do filmu powracam następnego dnia, zaczynam od sceny z samolotem. Staram się zrozumieć emocje i problemy Tomka, ale gdzieś dogłębnie czuję, że może to wynikać z tego, że wolna dusza nie mogła rozwinąć skrzydeł w tamtych latach. Owszem, próbowała, ale nie o to jej do końca chodziło. Dusza ta tęskniła za czymś, co nasyciłoby ją szczęściem. Nie do końca wierzę, że frustracje seksualne młodego Beksińskiego przyczyniły się do tego, że nie znosił życia. Ale wierzę, że był bardzo samotny i oczekiwał zrozumienia. Tomek mnie drażni – niczego nie ceni, chociaż ma wszystko.
Blokowisko Beksińskich stało się prawdziwą zmorą dla tej rodziny. Upiór wydał na rodzinę wyrok, chociaż pomylił się co do kolejności (seniorki rodu zakładały, że najpierw odejdzie Tomek). Rozwala mnie scena, w której Zofia Beksińska szykuje się na tamten świat przy pralce, a Zdzisław Beksiński ze spokojem kosztuje proszek do prania. Nie pamiętam, by jakikolwiek film roszarpał mnie na drobne cząstki. Tylko geniusz mógł mnie tak rozdrobnić. Bo mnie po tym filmie nie da się już poskładać. Jedyne co mogę zrobić, to pić za dusze Beksińskich.
Podaruj 1% dla Domu Kultury Niezależnej w Łodzi - KRS 0000543423
Tagi: Jan P. Matuszyński, Ostatnia rodzina, Tomasz Beksiński, Zdzisław Beksiński