„Psie pazury” to opowieść o dwóch braciach, którzy są właścicielami ogromnego ranczo w Montanie. Phil Burbank i George Burbank wspierają się do czasu, gdy George potajemnie żeni się z piękną wdową. Rose ma syna o imieniu Peter, który potrafi tworzyć piękne papierowe kwiaty, a poza tym zwraca mocno uwagę na estetykę otoczenia. Z tego powodu Phil nim gardzi, gdyż uważa, że syn Rose w niczym nie przypomina prawdziwego mężczyzny. Phil (w tej roli Benedict Cumberbatch) robi wszystko, by uprzykrzyć życie nowożeńcom. Sprawdź, dlaczego warto zobaczyć film, który wyreżyserowała Jane Campion!
„Psie pazury” – fabuła filmu
Jane Campion pokazuje schyłek „Dzikiego Zachodu”. Widać to chociażby po wyglądzie braci. Phil to prawdziwy cowboy — zaniedbany, brudny i chamski. Jeździ konno. Natomiast George prezentuje się w elegancki sposób — ubiera się w garnitury. Jeździ samochodem.
Od pierwszych chwil filmu czuć, że George chce się oderwać od stylu życia typowego na ranczo. George chce być gentlemanem i mu się to udaje. Taka przemiana by nic nie zmieniła w relacjach między braćmi, gdyby nie pojawiła się w ich życiu Rose (w tej roli Kirsten Dunst), wdowa po samobójcy.
Phil nie toleruje tej kobiety, a w szczególności nie znosi jej syna. Życie pod jednym dachem staje się bardzo trudne do zniesienia. Jak potoczy się los głównych bohaterów?
Za co można cenić film „Psie pazury”?
Szczerze mówiąc, dla mnie Jane Campion to zawsze film wybitny. Jeśli chodzi o „Psie pazury”, to inspiracją do powstania filmu była książka pod tym samym tytułem, którą w 1967 roku napisał Thomas Savage. Tytuł dzieła jest nawiązaniem do fragmentu psalmu 22: „Ocal od miecza moje życie, z psich pazurów wyrwij me jedyne dobro”. Cały psalm można przeczytać na stronie https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=855.
Osobiście zachwycił mnie klimat filmu — takiego właśnie oczekiwałam po Jane Campion. Zachwycające krajobrazy i detale z epoki od razu przeniosły mnie do świata braci Burbank. Tej historii nie dałam jednak rady obejrzeć za jednym zamachem. Campion stworzyła film długi, trwający przeszło 2 godziny. Życie bohaterów toczy się dość wolno, do czasu, gdy widzom o swoim istnieniu przypomina syn Rose.
Czy warto zobaczyć „Psie pazury”? Film dla wymagającego widza
Jeśli chodzi o „Psie pazury”, film nie przedstawia prostej historii. Świat braci jest zagospodarowany przez codzienne obowiązki związane z prowadzeniem ranczo. Chociaż bracia wspólnie podejmują decyzje we wszystkich sprawach, do ich świata nie mieszała się do tej pory kobieta. Relacje bohaterów już nie są takie same. Po której stanąć stronie? Ocena należy do widzów. W tej historii nic nie jest przecież proste, chociaż takie się wydaje. Zaskakujące zakończenie filmu może wzbudzić wiele emocji. Wygeneruje je wątły i zupełnie niemęski wyplatacz papierowych róż.
Raczej nie jest to filmowa opowieść dla wszystkich, ale warto znać filmy Jane Campion. Być może „Psie pazury” jednych zachwycą, a innych odrzucą, ale nie zmienia to faktu, że film jest kolejnym arcydziełem w karierze tej reżyserki. Jane Campion za reżyserię „Psich pazurów” otrzymała Oscara. Film zdobył wiele innych nagród (między innymi Złoty Glob i BAFTA).
Film zdominował Phil Burbank (czyli Benedict Cumberbatch)
Nie ulega żadnej wątpliwości, że Phil (Cumberbatch) okręca cały film wokół siebie i jest postacią o cholernie silnym charakterze. Na Phila można reagować różnie, ale najprawdopodobniej wzbudzi on niechęć i strach. To Phil źle traktuje delikatną Rose. Na każdym kroku ją lekceważy, a nawet udaje, że jej nie widzi. Nie takiej żony chciał dla swojego brata. Wszystko wskazuje na to, że Phil zniszczy to małżeństwo. Sprawi, że Rose wraz z synem powrócą tam, skąd przyszli. Kto kogo z rancho wykurzy? Dowiesz się, gdy obejrzysz film na Netflix.
Tagi: Benedict Cumberbatch, Jane Campion, Jesse Plemons, Kirsten Dunst, Kodi Smit-McPhee, Netflix