Stanisława Witkacego zawsze otaczały kobiety. Postawny, przystojny, pewny siebie, błyskotliwy i nieprzewidywalny. Miał, jak twierdzili jego przyjaciele, „niagarowski temperament”, a oświadczał się kolejnym ukochanym równie prędko, jak je zdradzał. Czasami było ich tyle, że z trudem ustawiał dla nich spotkania w kalendarzu. Portretował swoje muzy, fotografował je i uwodził. Niejeden romans zaczął właśnie w jego pracowni. „Widzę, że uciułałeś sobie nową kobietę” – mówiła żona Witkacego Nina, która od razu potrafiła dostrzec nowy obiekt uczuć. Nawet w ekscentrycznym, postępowym środowisku artystów małżeństwo Jadwigi (Niny) i Stanisława Ignacego Witkiewiczów budziło niedowierzanie.
Witkacy: żona i kochanki
Nina miała nienaganne maniery, arystokratyczne pochodzenie i krewnych w rodzinie Kossaków, ale mimo tego pieniędzy nie posiadała. Prawie „stara panna” (dobiegała trzydziestki, kiedy poznała Stanisława) i bardzo w jego typie: z burzą kasztanowych włosów, wyrazistymi oczami. Witkacy w tym czasie już miał opinię Skandalisty, bowiem miał za sobą głośny romans z aktorką Ireną Solską (rudowłosą uwodzicielką), a także śmierć narzeczonej (Jadwiga Janczewska zastrzeliła się, prawdopodobnie będąc z nim w ciąży) czy jeszcze trwający związek z Zofią Żeleńską, żoną lekarza i publicysty Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Pobrali się jednak, w 1923 roku, bo on twierdził, że jest zakochany i bardzo chciał się ożenić, by „nadać życiu sens”. Różniły ich sposób bycia i temperamenty, szybko się okazało (3 miesiące po ślubie), że on kocha, ale potrzebuje wolności i że „w klatce zdechnie marnie”. Ona potrzebowała go, ceniła, rozumiała jego nastroje, doły, depresje. Z godnością znosiła jego niewierność, z czasem mniej cierpiała. Dawali sobie oparcie, a najlepiej im wychodziło małżeństwo korespondencyjne (po dwóch latach mieszkania w Zakopanem, w pensjonacie i pod czujnym okiem matki Witkacego, zapatrzonej w syna bezkrytycznie, Nina wyprowadziła się do Warszawy). Wymieniali listy i bywali jedno u drugiego. Spędzali czas w Zakopanem — na wycieczkach lub w Warszawie — w kinie, na spacerach, na spotkaniach towarzyskich. Przez większość czasu on malował, pisał, eksperymentował z alkoholem i narkotykami. I zmieniał kochanki. Ciosem dla Niny był jego związek z jej kuzynką, znaną poetką Marią Pawlikowską-Jasnorzewską. Wtedy naprawdę chciała od niego odejść. Nie mogła sobie też darować, że posłuchała go o jeden raz za dużo i zgodziła się na aborcję. Witkacy dzieci nie chciał, zresztą od razu jej to powiedział przed ślubem. Jakoś jednak ułożyli swoje relacje i nawet kolejne jego podboje miłosne mniej ją raniły, niektóre nawet znała z jego listów, gdzie na przykład pisał: „Jestem bardzo zgnębiony po orgii” – relacjonował jej po jednej z imprez.
Witkacy i rudowłose modelki
Należy wiedzieć, że jego biografowie doliczyli się około 80 przelotnych i dłuższych miłostek. Wśród flam malarza były oczywiście jego modelki, głównie rudo- oraz złotowłose, które go fascynowały: arystokratki, panie domu i panny, aktorki, tancerki, jedna śliczna pracownica księgarni, atrakcyjna manikiurzystka oraz urzędniczka z PKO. Ta ostatnia przyczyniła się do ostatecznego rozpadu relacji z żoną. „Osoba ta” – jak mówiła o niej Nina, sprawiła, że przestali być małżeństwem, a zostali przyjaciółmi. „Nastąpiło to, gdy Stasia opanowała całkowicie kobieta, która stała się przyczyną jego śmierci” – tak stwierdziła Nina po latach.
Witkacy i Czesia
Czesława Oknińska-Korzeniowska była przy Witkacym w 1939 roku, kiedy po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski odebrał sobie życie (ona też próbowała wtedy popełnić samobójstwo). Nina uważała, że mogła go powstrzymać, coś zrobić. Czesia poznała Witkacego w 1929 roku, kiedy prowadziła stateczne życie mężatki. Oboje z mężem pracowali w PKO. Pochodziła z prostej rodziny, która wyśmiewała jej „wielkopańskie fanaberie”, jak zainteresowanie literaturą czy sztuką. Trafiła do pracowni Witkacego podczas pobytu w Zakopanem — jako turystka szukająca atrakcji. Już w trakcie pierwszej portretowej sesji zaiskrzyło. Zresztą iskry latały przez cały ich wieloletni związek. Witkacy miał żonę, ale z Czesią też chciał się żenić, ewentualnie ją adoptować. Kochał ją, tylko że nawet jej nie potrafił być wierny, więc urządzała mu sceny. Wyrywała kartki z dedykacjami z jego książek, odsyłała (do mieszkania żony) prezenty i portrety. To go rzucała, to przyjmowała z powrotem. Żalił się nawet Ninie, w jakim okropnym jest stanie z powodu awantur. Pisał do przyjaciół: „A ja mimo szpryngli kocham ją dotąd. […] Życie bez niej będzie męką i bezsensem”. I jednocześnie o przywiązaniu zapewniał żonę: „Bardzo tęsknię za Tobą i spokojem Twojej aury psychicznej”. Raz nawet Nina sama interweniowała u Czesi: „Dziecko, nie gub człowieka, nie mogę patrzeć, jak się męczy”. Miał je obie, naturalnie nie tylko je dwie.
Kobiety Witkacego po wojnie
Po śmierci Witkacego Czesia została sama. Przeżyła wojnę (trafiła do obozu do Oświęcimia, Ravensbrϋck i innych). Po wojnie pracowała między innymi jako sekretarka. Straciła całą radość życia. Zdziwaczała. Znerwicowana, nieszczęśliwa, co roku w rocznicę śmierci artysty zamawiała mszę w jego intencji i podpisywała klepsydrę jako Witkacowa. Ninie pomogli spędzić lata okupacji krewni i znajomi. Po wojnie żyła skromnie, dostała małą państwową rentę. Zbierała prace męża, sprowadzała pamiątki — w dużym stopniu to dzięki niej ocalała jego spuścizna, w tym korespondencja. „Ty jednak jesteś jedyna…” – pisał do niej w listach.
Tagi: Stanisław Ignacy Witkiewicz, Witkacy