Gatsby zaprasza swoją dziewczynę Ashleigh na weekend do Nowego Yorku. Zakochani mają ten czas spędzić razem, ale okazuje się, że w wyniku rozmaitych zawirowań spędzają go osobno. Deszczowa pogoda towarzyszy bohaterom filmu, ale i mocno usypia widza. Po otwarciu oczu trudno jest się zorientować, czy miała to być komedia pomyłek czy jednak zwykła obyczajówka.
Kocham filmy Woody Allena. Wychowałam się na nich i nie wyobrażam sobie, że któregoś dnia może ich zabraknąć. Reżyser jest coraz starszy, ale raczej nie o wiek mi chodzi – lecz o afery z jego udziałem. Na myśli mam niezbyt “świeże” oskarżenie o molestowanie seksualne, które rozwaliło plany reżysera związane właśnie z dystrybucją tego filmu. Europa jednak kocha Woody Allena, dzięki czemu film nie został zablokowany. No ale…
“W deszczowy dzień w Nowym Jorku” nie jest tym czego spodziewałam się po Woody Allenie. W sumie nie wiem czego oczekiwałam – być może wybitnego Allen’owskiego filmu rodem z lat 70, 80 i 90-tych XX wieku. Jakoś nie czuję uroku tego filmu. Nic mnie w tym filmie nie zaskakuje ani nic mnie nie dziwi. Woody Allen jakby stracił złośliwość i ironię. Kocham jego filmy – ale nie tym razem… Nijak nie da się tego filmu porównać do mistrzowskich Allen’owskich filmów kręconych w XX wieku. Aż dziw bierze, że Woody Allen za tym stał jako reżyser i scenarzysta.

Podaruj 1% dla Domu Kultury Niezależnej w Łodzi - KRS 0000543423
Tagi: Diego Luna, Elle Fanning, Jude Law, Liev Schreiber, Selena Gomez, Timothée Chalamet, Woody Allen