Na wstępie zaznaczę, że zamiana muralowego wizerunku Rubinsteina na Zenka Martyniuka jest zabiegiem graficznym, który miał promować festiwal muzyki disco. Niemniej jednak żart wydał mi się niesmaczny i potwierdzający faktyczną kondycję kultury polskiej. Urząd Miasta Łodzi na swoim oficjalnym profilu zrobił dokładnie to samo, co z kulturą zrobiło TVP w czasach PiS. Żartobliwa kreacja graficzna pokazała prawdę o tym, co się dzieje w kulturze. Bo czy nie jest prawdą, że w XXI wieku kultura wyższa i w jakimkolwiek sensie wartościowa jest zastępowana kulturą remizowo — bazarową?
Nie atakuję UMŁ. Stwierdzam jedynie fakty
Poniższa kreacja graficzna, która pojawiła się na oficjalnym profilu UMŁ, mocno zaskoczyła mieszkańców miasta Łodzi. Jak widać po komentarzach, pomysł nie spodobał się większości osób. Wylały się słowa krytyki, bardzo słuszne. Nie twierdzę, ze Zenek Martyniuk nie ma fanów, bo ma ich wielu — i mogą być oni liczeni w milionach. Jednak muszę podkreślić, że są pewne granice. O ile sam Zenek raczej nie pchał się na tę grafikę, to któraś z wielkich rocznic jego działalności była obchodzona w Operze i Filharmonii Białostockiej.
Największe lokalne media bez wtyki w redakcji nie zechcą napisać o niszowych wydarzeniach kulturalnych, ale z chęcią piszą o tym, że Zenek Martyniuk otwiera ogródek: expressilustrowany.pl/zenek-martyniuk-w-lodzi-krol-disco-polo-w-piatek-otworzy-ogrodek-jednej-z-lodzkich-dyskotek-zenek-zaspiewa-najwieksze-przeboje/ar/c13-16337849.
Następnie opiszą, jak to Zenek Martyniuk zauroczył w tym ogródku bywalców pubu: dzienniklodzki.pl/zenek-martyniuk-dyskotece-antrakt-w-lodzi-zauroczyl-spiewem-bywalcow-koncert-zenka-w-lodzi-zobacz-zdjecia/ar/c1-16340045.
W latach 90.XX wieku słuchanie disco polo było obciachem
Serio, serio. Starszej daty jestem i doskonale pamiętam tamte czasy. Disco polo było muzyką, której żadna szanująca się stacja telewizyjna i radiowa nie puszczała na antenie. Disco polo „leciało” na bazarach, rynkach i ryneczkach i na weselach w remizach. Pamiętam, że jedna lokalna stacja radiowa miała program „Radio Żabiczki”, gdzie prezentowano hity disco polo. Koleżanka w pracy tego słuchała. Reakcja ludzi była taka: „przełącz to badziewie!”. Disco polo nadawało się na imprezki przy ogniskach. Może dlatego, że tej muzyki na trzeźwo się raczej nie słuchało. Pasowała do niej pieczona kiełbaska i chłodne piwko.
Jaka będzie przyszłość kultury niezależnej?
Współcześnie jest odwrotnie. Dobrej muzyki słucha się w podziemiach. W komercyjnych mediach „leci” tylko to, co jest komercyjne. Badziewiakiem i mniejszością jest ten, kto słucha muzyki ambitnej, szuka wybitnych kompozycji i wykonań. Na takich koncertach można policzyć osobników kilka. Jak jest kilkanaście, to mówi się, że był tłum. Przy kilkudziesięciu — ma się wrażenie, że na koncercie jest cały stadion.
Pomysł na scenę niezależną
I właśnie przyszło mi na myśl, że zrobię performance. Wynajmę remizę strażacką i zorganizuję ambitnej muzyki koncert. Bo co mam zrobić, jeśli scenę w mikro klubach muzycznych rezerwują gwiazdy lat 80/90. XX wieku typu Urszula lub Closterkeller, a na dużych scenach rozpycha się czysta komercja i disco polo?
Tagi: disco polo